(ESTIMATION TIME: 4 MINUTES)
Zbliża się okres rocznych rozliczeń podatkowych. To możliwość przekazania 1% na fundacje. I ja w tym temacie.
Ten wpis powstał na niwie tego, gdy na LinkedIn pewien dr, słynący z propagowania technologii, wrzucił wpis propagujący pomaganie dzieciom w Afryce.
Na zdjęciu afrykańskie dziecko z wielkimi okrągłymi oczami patrzące wprost na czytelnika. Z obrazka bije bieda i niedostatek. W głowie pojawia się skojarzenie chorób, cierpienia, wołania o pomoc. To szybko przeradza się we współczucie i ludzką chęć niesienia pomocy.
STOP
Czy wiemy co to za dziecko? Gdzie i w jakich warunkach, w odniesienia do szerszego kontekstu jego bytu, żyje? Czy ono faktycznie potrzebuje pomocy? I wreszcie: czy wpłacając pieniądze na tę fundację FAKTYCZNIE pomożemy temu dziecku ze zdjęcia?
“Michał, to dziecko jest tylko symbolem, ale w Afryce jest mnóstwo dzieci, które takiej pomocy potrzebują”
Po 1: mierząc ludzi innych kultur i norm gospodarczych naszymi miarami, popełniamy błąd. Phil Knight, założyciel Nike, w swojej książce “Shoe Dog” podaje ciekawe kontrargumenty na zarzuty wobec Nike, wykorzystywania pracy ludzi pracujących w złych warunkach (dzieci, nadgodziny, niska pensja):
- Nikt nie zauważa, jak wyglądała praca tych ludzi, ZANIM pojawił się Nike. Warunki pracy uległy poprawie w odniesieniu do standardów bytu lokalnej społeczności
- Rząd pewnego państwa (autor nie chciał zdradzić którego) napisał OFICJALNE PISMO do Nike, aby nie zawyżali płatności pracownikom, bo destabilizuje to gospodarkę kraju kiedy prosty robotnik zarabia więcej niż lekarz
Przypomina mi się tu słynne powiedzenie: dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane.
Pomoc lokalnej społeczności nie polega na zasypaniu ich europejskim dobrobytem i dostatkiem. Pomagać trzeba w odpowiednim tempie dojrzałości odbiorcy.
Po 2: Czy wpłacając pieniądze na fundację X, faktycznie wiesz co dzieje się z tymi pieniędzmi? Na co KONKRETNIE zostanie przeznaczona Twoja “złotówka”? W jakiej części? 10%? 20%? A może 50%?
Jak pisał Marek Zmysłowski w swojej książce “Goniąc Czarne Jednorożce” opisując swoje doświadczenia z wielu lat prowadzenia biznesów w Afryce, najlepsze co można zrobić, by REALNIE pomagać dzieciom w Afryce, to pojechać tam i zostawić pieniądze jako turysta. Albo założyć tam biznes. Albo nawet pójść i wcisnąć je komuś do ręki.
Uciszyć sumienie
Nie, nie uważam, by wpłacanie na fundacje miało jakiś efekt poza uciszeniem własnego sumienia.
Lepsza zawsze będzie pomoc doraźna i bezpośrednia. I żaden pośrednik tego nie zmieni.
“Ale przecież nie pojadę do Afryki…”
To poszukaj “Afryki” we własnym otoczeniu.
Może córka cierpi na brak ojca?
A może żona czuje się niedoceniona?
A może matka cierpi na samotność i nie ma z kim porozmawiać (poza tym jednym telefonem w tygodniu)?
A może kolega z pracy cierpi na depresje i myśli o samobójstwie?
“Ale jak to się ma do przekazania 1%?”
Poszukaj potrzebującej osoby w swoim otoczeniu.
Na pewno w swoim otoczeniu masz kogoś, komu przyda się ten 1%.
Moje dzieci nie cierpią na brak ojca, moja żona dostaje kwiaty, mojej matki nie kocham (grubo, ale szczerze! Nie ma obowiązku kochania rodziców), a swoim znajomym w pracy pomagam w ich zmaganiami z różnego rodzaju zaburzeniami.
Więc poszukałem szerzej. Nie z najbliższego kręgu, ale z kręgu znajomych. I znalazłem.
Moja znajoma, Sonia. W czasach liceum tworzyliśmy paczkę, która po lekcjach trzymała się razem, robiliśmy długie spacery, graliśmy w scholi, a weekendami piliśmy alkohol. Sonia była przy moich alkoholowym “chrzcie” – to z nią i kilkoma innymi znajomymi pierwszy raz napiłem się wódki. To była “z czerwoną kartką”. A potem popłynąłem z jej znajomą. NIEWAŻNE.
Sonia ma dwójkę dzieci. Jej córka, Wandzia, urodziła się z zespołem wad wrodzonych, choruje na padaczkę lekooporną i opóźnienie rozwoju. Dziecko ma 2.5 roku, a jej wiek rozwojowy szacowany jest na 7 miesięcy. Dodatkowo cierpi na obniżone napięcie mięśniowe, brak przyrostu masy ciała, małoocze prawego oka, ma wadę serca, jest po rozszczepie podniebienia, nie mówi.
Mało?
Syn Sonii, Tadzio ma 5 lat, od 1,5 roku ma diagnozę autyzmu atypowego. Od początku walczy z licznymi alergiami pokarmowymi. Obecnie ma opóźniony rozwój mowy, zaburzenia SI, trudności w koncentracji, oraz grafomotoryczne. Przy Wandzi, Tadzio to pikuś. Ale już sama opieka nad dzieckiem z autyzmem wymaga mnóstwa cierpliwości, wsparcia i opieki.
Sam mam dzieci, na szczęście zdrowe. I dlatego bardzo współczuję Sonii. I to jej zdecydowałem pomóc. (https://www.facebook.com/walecznawanda).
A Ty? Ty nie musisz. Może nie znasz Sonii. Ale może masz taką “Sonię” w swoim otoczeniu.
Tragedie i wyzwania z naszego otoczenia to są te miejsca na które MAMY wpływ. I działania skoncentrowane na nich powinniśmy pielęgnować.
Cała reszta, to alkohol dla sumienia — oszukuje i znieczula.
Odłóżmy niepoprawny romantyzm na bok. Te tysiąc pięćset sto dziewięćset PLN wpłacone na brudne murzyniątka z dużym brzuszkiem to tylko uciszanie swojego sumienia “Jestem coś wart dla świata, zależy mi na szerzeniu dobra, pomagam, jestem dobrym człowiekiem”. Każdy z nas lubi połechtać swoje białorycerskie ego.
Ale wiesz co?
Ty jesteś dobrym człowiekiem i bez tego wpłacania, serio. Więc przekazując, swoje ciężko zarobione pieniądze na fundację, bądź pragmatyczny.
To na którą fundację wpłacić? Najlepiej na taką gdzie znasz bezpośrednio odbiorcę. Zapewniam — każdy taką ma w swoim otoczeniu.
A jeśli nie, to zapytaj na facebooku lub LinkedIn. Na pewno ktoś się odezwie. Gwarantuję.
I to będzie dobra pomoc.