(ESTIMATION TIME: 5 MINUTES)
Jakiś czas temu na blogu Zaprojektuj Swoje Życie Macieja Filipkowskiego opublikowano wpis mojego autorstwa:
12 lekcji, które pozwoliły mi być ultra produktywnym i lepiej zarządzać swoimi priorytetami. Jedną z tez tam postawionych było
Nigdy więcej „postarać się” i „spróbować”
W skrócie — chodziło o to, by przejąć kontrolę za swoje działania, by stać się w pełni odpowiedzialnym. Nie próbujesz iść do sklepu, Ty idziesz do sklepu. Nie starasz się naprawić roweru, Ty go masz naprawić. Idąc dalej tym tokiem rozumowania: Ja nie chciałbym zbudować firmy, ja CHCĘ to zrobić. “Chcę” jest tutaj deklaracją pełnego oddania i poświęcenia się sprawie. Jeśli coś pójdzie nie tak, to nie zniechęcę się, po prostu będę dalej “cisnął” aż w końcu się to uda. Nie ma innej drogi.
Pamiętam, że kiedy poznawałem magię “chcę”, to cechowała mnie niska pewność siebie, planu na siebie i swoje życie. Mówienie “chcę” zamiast “chciałbym” było niejako terapią przejmowania kontroli nad swoim życiem. Potrzebowałem zostać kierowcą w swoim życiu, a nie tylko pasażerem. Takie książki jak “Extreme Ownership” oraz tacy ludzie jak Grzegorz Chuchra (można było go poznać w tym wywiadzie) nauczyły mnie, że trzeba jasno zdefiniować swoje cele, ambicje, i konsekwentnie, z uporem maniaka, dążyć do ich realizacji (bo to jedyna opcja na odniesienie sukcesu, o czym pisałem szerzej w tym wpisie).
A jednak tytuł tego wpisu wskazuje na moją niekonsekwencję. To o co chodzi?
Akceptacja braku kontroli
Dzięki ludziom których spotkałem na swojej drodze, dzięki książkom jakie przeczytałem i psychoterapii jaką odbyłem (i wciąż odbywam) udało mi się odzyskać kontrolę nad swoim życiem.
Udało mi się pogodzić ze swoją przeszłością.
Udało mi się nie przejmować porażkami, jakie odnoszę.
Udało mi się puszczać w niepamięć działania ludzi, którzy chcą zadrwić lub pogrążyć (intencjonalnie bądź nie) mnie, moje biznesy lub ludzi z mojego otoczenia).
Kontrolę już mam. Kolejnym krokiem jest więc nauczyć się żyć BEZ wiecznego trzymania kierownicy. Nie wszystko w życiu mogę kontrolować, nie na wszystko będę miał wpływ (polecam: Black Swan by Nassim Nicholas Taleb). Będę potrzebował także mnóstwo szczęścia, by spotkać odpowiednich ludzi na swojej drodze lub by wstrzelić się w krótkie okno koniunktury idealnej pod biznes.
“No tak, Michał, ale czekając na to szczęście, a nic nie robiąc, niczego nie zmienisz”
Oczywiście! Jednym z wielu obowiązków każdego z nas jest prowokować sytuacje, których potrzebujemy. Kiedy chciałem zostać przedsiębiorcą, wiedziałem, że muszę zacząć trzymać się z przedsiębiorcami — a że jako programista nie miałem ich w swoim otoczeniu, to dłuuugo ich szukałem. Znajdywałem różnych ludzi i różne grupy na Facebooku. Ale ciągle mi coś nie leżało. Ciągle nie mogłem znaleźć tego “common mindset” który spowodowałby, że poczułbym się jak u siebie. I w końcu znalazłem to coś w społeczności Zaprojektuj Swój Biznes.
Niemniej przez wiele tygodni, miesięcy, lat, szukałem bezskutecznie swojego miejsca. Mogłem mnożyć swoje działania, mogłem się “napinać” albo przeklinać los, a finalnie i tak nie przyspieszyłbym mojego dołączenia do społeczności ZSB. Dlaczego? Bo byłem jedną z pierwszych osób, która do niej dołączyła.
To pokazuje, że:
Są sytuacje, w których im więcej dasz z siebie pary….tym więcej pary pójdzie “w gwizdek”.
Jak to mówią “kijem Wisły nie zawrócisz”. I to jest ok.
Kiedyś bardzo chciałem iść pod prąd. Udowodnić innym i światu, że jestem coś wart i mam rację.
Dzisiaj zaczynam widzieć coraz więcej sensu w płynięciu z prądem — sekret tkwi w wyborze odpowiedniej rzeki.
A nawet rzek, bo przecież kto powiedział, że to musi być jedna rzeka? I korzystać z jej nurtu. I wtedy się namachać łapami, że płynąć jeszcze szybciej. I korzystać z obecności innych płynących jej nurtem. I wspólnie działać. Niczym w Aikido wykorzystać impet otaczającej mnie rzeczywistości, aby zrealizować jak najwięcej. A jeśli coś wymaga zbyt dużo mojej energii, to nauczyć się cierpliwości i czekania.
Kiedyś chciałem zmaksymalizować swój wpływ na świat. Dzisiaj nawet nie wiem jak to zdefiniować. Czy chodzi o jak wpłynięcie na jak największą liczbę ludzi (influencer)? A może o maksymalną zmianę życia jednostki (ojciec)? A może coś pośrodku? I jak to zmierzyć? Czy otrzymanie Nobla byłoby miarą? A może wylistowanie pośród najbardziej wpływowych osób wg Forbes? Teraz tylko się uśmiecham, patrząc na swoje dawne listy celów i marzeń do zrealizowania.
A w 2022 chciałbym…
A w 2022 chciałbym:
- Nauczyć się lubić świadome i efektywne zarządzanie pieniędzmi (umieć je pomnażać, dywersyfikować, stymulować przypływ)
- Zakończyć z pozytywnym skutkiem swoją farmakoterapię
- Zrealizować zakładany cel dla Developico na 2022:
- Podwoić przychód
- Z sukcesem wejść w rynek Afrykański
- Podwoić zespół
- Zachować nasz mindset i wartości
- Być z ludźmi z firmy na tyle na ile potrzebuje tego zespół i przyszłość Developico
- Spivotować Akademię Aplikacji:
- Zrobić z Akademii skalowalny biznes
- Pozyskać finansowanie i wsparcie merytoryczne
- Utrzymać swoją dotychczasową misję tj:
- Sprawić by świat IT był bliski ludziom i aby mogli w niej znaleźć pasję i rozwój — niezależnie od tego ile mają lat, jakiej są płci i z jakiej branży pochodzą
- Pozwolić biznesom rozwijać się w najlepszym dla nich kierunku (przy zachowaniu misji i wartości)
- Nawiązywać i trzymać relacje z wartościowymi przedsiębiorcami
- Mieć mentora/mentorkę
- Utrzymać liczbę pochłanianych książek w ciągu roku, ale zwiększyć proporcje książek czytanych do tych słuchanych
- Spędzać więcej wartościowego czasu z rodziną
Powyższe cele nie są SMART. I to jest mój kolejny cel: żyć więcej na własnych zasadach. Słuchać i inspirować się innymi, ale implementować tylko to, co współgra ze mną.
Podsumowując
Gdybym miał tak zamknąć klamrą powyższą refleksję, to byłoby to:
Przestać kreować rzeczywistość z uporem maniaka.
Nauczyć się być, obserwować i czekać na idealny moment.
I wtedy działać.
Jeśli los pozwoli i spotkam na swojej drodze rzekę i ludzi, którzy pozwolą mi zrealizować moje cele, to wtedy nie zmarnuję tej szansy. Wtedy nie będzie prób, nie będzie marudzenia, nie będzie “chciałbym”. Będzie tylko “focus” i determinacja. A jedyne co muszę, to być czujnym i gotowym.
Jestem.