Menu Close

Depresja i zaburzenia lękowe mogą dotknąć każdego z nas. Przekonałem się o tym boleśnie.

(ESTIMATION TIME: 8 MINUTES)

Depresja i zaburzenia lękowe mogą dotknąć każdego z nas. Przekonałem się o tym boleśnie.
Piszę o tym po 21 dniach od końca mojego ostatniego epizodu depresyjno-lękowego (dla uproszczenia będę o nim pisał jako po prostu o depresji) i po 23 dniach od wdrożenia korekty mojej farmakoterapii.
Robię to tutaj, na biznesowym medium społecznościowym, bo chcę by zły stan psychiczny przedsiębiorców, PMów, liderów, wizjonerów, programistów itd NIE BYŁ TEMATEM TABU.
Piszę, by uwrażliwić lub dać nadzieję potrzebującym.
Piszę by “unormalnić” zmagania psychiczne oraz różne formy terapii.

Wiele osób mających depresję przechodzi ją nie po raz pierwszy/ostatni w swoim życiu.
Podobnie było i u mnie. Depresja zaskoczyła mnie, pomimo że mam z nią do czynienia od 18 lat.
Pomimo, że z każdym rokiem wiem więcej: jak ze sobą być i ze sobą żyć. Jak osiągać sukces. Jak osiągać – po prostu.
Czuję, że jeśli rok dla “normalnego” człowieka jest np: trudny, to dla mnie jest trudny x2.
Bo ja zawsze mam ją na plecach. Depresję.
I wiele robiłem by sobie z nią poradzić:
Od ignorowania, przez 💊suplementację, ⚽sport, 🌙 dobry sen, 🍷odstawienie używek, 🧘medytację, 📖 mądre książki, 👯‍♂️przebywanie z innymi, 💬psychoterapie, 💊farmakoterapię i wielu różnych śmiesznych porad pokroju: wstawaj 5:00 rano i bierz ❄️zimny prysznic.

Niestety. Depresja, to nie przeziębienie ani przepuklina. Tu nie ma łatwo zauważalnych objawów, których wczoraj nie miałeś. Objawy są rozmyte i rozciągnięte na dni, tygodnie, a nawet miesiące.

Powszechna opinia brzmi, że depresja polega na zaburzeniach nastroju (smutek, utrata przyjemności, pesymistyczne spojrzenie na świat i siebie samego). Możemy ją podejrzewać, jeśli taki stan trwa ponad dwa tygodnie i ma znaczący wpływ na codzienne życie (trudności ze snem, zaburzenia apetytu i popędu seksualnego, utrata sprawności intelektualnej, chęć izolacji).
A ja nie byłem smutny. Nie miałem pesymistycznej oceny samego siebie. Ani problemów ze snem, zaburzeń apetytu, popędu czy utraty sprawności intelektualnej. Nie miałem potrzeby się izolować.
Ot więcej mnie wkurzało.
I byłem bardziej czepialski.
No i zauważałem więcej mankamentów.

Pomyślisz: “Myślałem, że w depresji jest się smutnym, a nie złym i wkurzonym”.
Odpowiadam: “No więc źle myślałeś”.
Smutek, to tylko jeden z objawów. Ale złość, rozdrażnienie, podejrzliwość, irytacja, czepialstwo, negatywizm, nihilizm czy “ból wszechświata”, to także mogą być objawy depresji.
Mogą, ale nie muszą. Bo wszystko zależy. Od intensywności, częstotliwości, trwałości i koegzystencję objawów. Od podłoża depresji.
Brzmi dość trudno, aby dokonać samo diagnozy?
No to dodam, że już zauważysz, że coś Ci dolega, to Twój stan albo jest już zaogniony stan, albo depresja minęła, a Ty uświadamiasz sobie, że ostatnie 2-3 tygodnie byłeś “nie swój”.
Dodatkowa trudność w dostrzeżeniu depresji polega na tym, że te wszystkie objawy: złość i czarnowidztwo są ZRACJONALIZOWANE przez mózg.
“Jestem zły, bo projekt nie idzie po mojej myśli, to jak mam nie być zły?” (i każde z ostatnich kilku projektów też nie szło)
“Jestem zirytowany, bo syn ostatnio źle się zachowuje” (a może po prostu tak wygląda rozwój młodego człowieka?)
“Czepiam się, bo znowu zrobiłeś coś źle. O zobacz, tu i tu, i tu” (a co było dobrze? a może robisz z igły widły?)

Jak depresję przeżywają cierpiący? Różnie. W moim przypadku wyglądało to tak:

  1. Proste rzeczy sprawiały mi problem. Wykonanie telefonu w sprawie projektu, to była bitwa na argumenty – czy muszę teraz? czy na pewno? Czy to muszę być ja? Przeglądaniu maili dotyczył strach “oby tylko nikt nic ode mnie nie chciał”. Do rozpoczęcia zadań potrzebowałem by mnie poganiać. Wręcz oddelegowałem zarządzanie swoją listą zadań. A i tak było ich za dużo. W pracy, w domu, w mojej głowie.
  2. Paraliż decyzyjny i niekonsekwentność. Prawdziwy koszmar. Mówisz A, zaraz zmieniasz zdanie na B. Robisz B. W połowie już zastanawiasz się nad A albo C. Byle nie B. B, to porażka. Tak, A byłoby lepsze. A może D?
    To nie wynika z charakteru czy osobowości. Po prostu boisz się bardzo porażki. Boisz się, bo Twój organizm nie jest w stanie przyjąć chociaż jednej kolejnej negatywnej informacji.
  3. Od tygodni bolał mnie brzuch. Szczególnie rano zanim nie zacząłem pracować (albo próbować pracować). Ból nie był centralnie umiejscowiony, w jednym punkcie. To był raczej delikatny ucisk w okolicach przepony i nisko w okolicy jelit.
  4. Prokrastynacja była wszechobecna. Na każdym kroku. Dużo grałem na telefonie, konsoli, scrollowałem walle i serwisy informacyjne. Zabić myśli, oderwać się od rzeczywistości. Schować głowę w piasek…czy tam telefon. Obojętne. Uciec myślami.
  5. Żona powiedziała mi, że od dłuższego czasu prawie wcale się nie uśmiecham, nie żartuję i nie WYGŁUPIAM.
    A czy Ty pozwalasz sobie na wygłupy? Bo ich brak może oznaczać zaburzenie proporcji między przyjemnością a obowiązkami. Za mało dolewania czekolady do swojego kubeczka, a za dużo wyciągania jej z niego (analogia zaczerpnięta od Miłosza Brzezińskiego). Oczywiście moja czara nie przelała się natychmiastowo – początkowo racjonalizowałem mówiąc sobie: “Michał, to oczywiste, że jesteś w trudniejszym okresie i dużo pracujesz. Masz robotę do wykonania by Developico mogło rosnąć – pracujesz na presalesie, angażujesz klientów i partnerów, rekrutujesz, pomagasz operacyjnie przy pożarach, odpowiadasz na maile różnych osób. Pracujesz by konferencja NoCodeDays mogła się wydarzyć – rozmawiasz z partnerami, dopinasz agendę, prelegentów, wymyślasz formułę wydarzenia, ścieżki, wizję, misję. A nade wszystko starasz się być zarówno tu i teraz jak i 2 kroki do przodu prowadząc rozmowy z inwestorami. Więc, to nie jest tak, że Ty się mało uśmiechasz i żartujesz. Ty jesteś po prostu SKUPIONY NA CELU. I jesteś zaangażowany. I poświęcasz się – a to ważne by ODNIEŚĆ SUKCES. Nie tak mówili? Wytrzymasz, to chwilowe i potem będzie ok”. (odsuwanie w czasie własnych przyjemności, to także przyczynek do depresji).

Tkwiłem w takim stanie miesiącami. Pracowałem standardowo po 60h tygodniowo. Jak na przedsiębiorcę i osobę, która kocha, to co robi, to niedużo. Ok, na pewno sytuacja w domu nie pomagała (mój starszy syn jest HNB – kto ma HNB ten wie ile to jest pracy, cierpliwości, stresu, frustracji, zrozumienia itd).
Myślałem: “Ah, gdyby tak dało się zatrzymać czas i popracować tydzień w spokoju. Bez rodziny, bez maili, bez teamsów, bez telefonów”. Muszę jak najszybciej nadrobić zaległości. Dobrze, że jutro mam mało w kalendarzu, to trochę się odgrzebię”.
Przychodził następny dzień i koło się zamykało, bo wpadało mnóstwo bieżących tematów. A to temat rekrutacji (trzeba działać szybko), a to partnerstwa konferencji (trzeba działać szybko), nowego klienta (trzeba reagować jeszcze szybciej), konfliktu w zespole, zadeklarowanego zastępstwa pod nieobecność wspólnika, przygotowania do wystąpienia, przygotowaniu postów na konferencję itd.
Pewnie już widzisz, że robiłem dużo. Za dużo.
Ale to przepracowanie tłumaczyłem sobie tym, że “jestem przedsiębiorcą. Od zawsze chciałem być i 3 lata temu postanowiłem spełnić swoje marzenie. To kolejna z kilku bitew jakie muszę stoczyć w życiu. A poza tym nie ma co marudzić – widziały gały co brały i nikt nie ma lekko. W życiu jest ciężko / w Polsce jest ciężko / ja mam ciężko”.

Skąd ten internetowy nudyzm? I czemu piszę o czymś tak intymnym, a nie o sukcesach typu “Developico pozyskało prestiżowych klientów walcząc z dużo większymi!” albo “Biletów na konferencję NoCodeDays sprzedaje się po kilkanaście na dzień!”?
Bo zawód przedsiębiorcy, to często samotność.
Samotność jest straszna. Niby jesteś pośród ludzi, ale wszyscy są inni niż Ty i nikt Cię nie rozumie. Samotność w tłumie.
Może gdybym miał pod ręką grupę podobnych sobie, to może szybciej zauważyłby, że coś jest nie tak.
Może ktoś stałby się moim “lustrem” i powiedziałby mi: “Michał, od miesięcy narzekasz na X, na Y i na Z. Osobiście odnoszę wrażenie, że za bardzo skupiasz się na problemach, a za mało na tym co idzie dobrze. Szczególnie, że ostatnie tematy Twoich narzekań, to nie są większe problemy niż te co nie raz rozwiązywałeś. Bo tak szczerze – czy jest aż tak źle? Co by się stało, gdyby X się nie udał? Co wtedy byś zrobił? Na ogół zawsze paliłeś się by iść na przód, a dzisiaj kręcisz się w kółko”
A w kontekście walki z własnymi demonami, to myślę, że każdy zawód może w pewnym momencie wystawić osobę na ciężką próbę – każdy nieraz może potrzebować by to ktoś inny złapał go za rękaw. Nawet jeśli na co dzień jest szefem wszystkich szefów i wyznacza kierunek innym.

Jeśli jesteś przedsiębiorcą, przedsiębiorczynią lub liderem, liderką w firmie i po powyższym tekście któreś struny w Tobie drgnęły, to znak, że powinieneś POMYŚLEĆ O SOBIE.
Nie jutro, nie jak tylko domkniesz ten projekt. Teraz. Już.
Dlaczego? Bo stawką jesteś Ty. Pociąg bez lokomotywy nigdzie nie pojedzie.
Bo “w przypadku spadku ciśnienia w kabinie, najpierw załóż maskę sobie, a dopiero potem dziecku”.
Bo jeśli nie zadbasz o siebie, to nie zadbasz o innych.
Każdy z nas zmaga się z demonami. I to jest ok. Natomiast nikt nie powinien być z nimi sam.

Zaleczona depresja może być niczym zapalenie płuc – chwilę pomęczy, ale dzięki odpowiedniej troski po chwili będzie tylko wspomnieniem.
Niezaleczona depresja może doprowadzić nawet do śmierci (podobnie jak nieleczone zapalenie płuc…ale z jakiegoś powodu nie mamy problemu by powiedzieć pracodawcy “mam zapalenie płuc, w tym tygodniu nie będę w pracy”. Za to nie słyszałem, by ktoś powiedział pracodawcy “mam depresję, nie będę w tym tygodniu w pracy”).

Pomyśl o sobie. Porozmawiaj z kimś podobnym sobie i komu możesz zaufać.
A jeśli nie wiesz, dokąd iść lub z kim porozmawiać – ❤️napisz do mnie.
Serio. Nie żartuje.
Napisz mi wiadomość. Albo chociaż napisz pytanie w komentarzu.
Dlaczego tak odważnie deklaruję swoją gotowość?
Bo mi nikt przez wiele lat nie pomógł. Nie to, że nie chciał. Po prostu nie wiedziałem, że można się z tym ujawnić i zapytać. Bo jak zapytać to kogo? “Przecież nie pójdę z tym do psychologa – nie jestem wariatem!” ;))
I czuję, że tak nie powinno być.
Ktoś musi złamać ten schemat.
Jeśli mam to być ja – zgoda.

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *