Menu Close

Michał Guzowski skąd Ty bierzesz czas na to wszystko 😅💪

(ESTIMATION TIME: 3 MINUTES)

Takie pytanie skierowano do mnie w komentarzu pod jednym z moich postów na LinkedIn.

I nawet na to pytanie odpowiedziałem. Starałem się brzmieć mądrze i zgodnie z rzeczywistością. Napisałem coś o podchodzeniu do planów i rozwiązywaniu wyzwań systemowo. O pieczeniu 2 pieczeniu na 1 ogniu. O współpracy z ludźmi i lubieniu tego co się robi. Generalnie nie napisałem niczego pod czym bym się nie podpisał, ale…

Ale nie napisałem też prawdy.

Dlaczego tyle robię? Dlaczego lubię grać rolę frontmana? Dlaczego nie umiem się zatrzymać? Bo to jedyne co w życiu potrafiłem: próbować zwrócić na siebie czyjąś uwagę, być zauważonym i zaakceptowanym. Za dzieciaka był to ojciec i matka. I ponieważ byli oni wyłączeni z mojego wychowania, to to wiaderko nigdy nie zostało zapełnione. Jest taka myśl:

Młodzi są jak sprężyny
Starzy są jak wahadła
Sprężyna bez wahadła nie nabierze odpowiedniego rytmu
Wahadło bez sprężyny nie ma mocy

Autor nieznany

No więc ja jestem jak ta sprężyna, która nigdy nie została połączona z wahadłem. Dużo robię. Facylituje lepiej niż ktokolwiek na świecie. Ale bez systematyczności. Trudno się ze mną żyje i pracuje. Regularnie słyszę, że jestem chaotyczny. Chcę to zmienić. Zmienię. Teraz już mogę, bo dopiero od niedawna, a mam 35 lat, zacząłem zauważać, że jednak potrafię coś “dowieźć”. I dopiero na fundamencie małych sukcesów można zbudować siebie.

Positive stack.

Uczę się nabywać rytmu. Bardzo późno. Ale i bardzo wcześnie. Znam ludzi, którzy będąc starszymi, nadal nie umieją pozbierać się po tym jaki bagaż dostali w życiu. Mój też nie był mały – rodzice, byli, ale tak jakby ich nie było. Matka była wyłączona z macierzyńska z powodu ChAD od 4. roku mojego życia. Ojciec był włączony w tacierzyństwo, ale było ono bardzo silnie naznaczone jego Narcystycznym Zaburzeniem Osobowości – nie polecam.

Mam jednak w sobie jakiś taki pierwastek no-stop-mana.

Dlaczego tak otwarcie o tym piszę?

Bo łatwiej mi z tym wewnątrz, gdy wywalę to na zewnątrz. Bo jeśli mam być autentyczny, to z pełnym dobrodziejstwem inwentarza, a nie jedynie z przyklejonym uśmiechem i hasłem “jaram się, bo odpalam właśnie projekt nr. tysiąc pięćset sto dziewięćset”. Bo chcę też dawać przykład, że trudny bagaż życiowy nie jest powodem do wstydu. Wstydem powinni otoczyć się sprawcy tego bagażu. A my co najwyżej możemy czuć się słabi myśląc, że ten bagaż czyni nas gorszymi – a trzeba wiedzieć, że ta słabość uderza przede wszystkim w nas. Dlatego, choć ciężko, to trzeba być silnym. I myślę, że wiele osób zgodzi się ze mną – choć tak niewielu umie o swoich trudnościach mówić z takim przyzwoleniem i akceptacją jak o migrenie. A przecież obie rzeczy zachodzą w tym samym miejscu – w głowie.

Inny powód tego wpisu, to lubię być inny niż większość. A większość publikująca na LI, to ludzie sukcesu. To ludzie pełni ambicji, sukcesów, siły i przyklejonego na taśmę uśmiechu. To przechwałki o niebywałych sukcesach osobistych, które w kuluarach okazują się “troszkę podrasowane”. Ociekający sztucznością “social selling”-psia jego mać. Ja tak nie potrafię. Jestem publicznie autentyczny – nieprzerwanie od 4. lat. Sam nie wiem po co. Dla biznesu? Ta…ehe…”Twoje umiejętności nie mają znaczenia, chcę z Tobą współpracować za to jakiś jesteś” – no to tak nigdy nie było. Może kiedyś, jak poukładam swój biznes i siebie, to wtedy wejdę na drogę mentorską/coacherską. I pewnie tak będzie. Ale teraz mam dużo pracy na swoim polu.

Mam nadzieję, że ten post coś w Tobie zostawi. Miłego weekendu.

P.S. A poniżej rzeczony na początku tego wpisu post.

https://www.linkedin.com/feed/update/urn:li:activity:7072825958839296001?commentUrn=urn%3Ali%3Acomment%3A%28activity%3A7072825958839296001%2C7072829561343725569%29&replyUrn=urn%3Ali%3Acomment%3A%28activity%3A7072825958839296001%2C7072892089805492224%29

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *